W 1943 roku w grę wymyśloną przez prof. Karola Borsuka grało kilkanaście osób. Dziś trudno policzyć graczy z połowy Europy, Japonii, USA czy Australii. To zasługa Granny, choć sama gra ma oczywiście jakąś „magiczną” moc. 70 lat od jej powstania pojawia się odświeżona wersja Superfarmera, a firma zapowiada penetrację nowych rynków.

Pierwszym odruchem w ocenie Superfarmera jest stwierdzenie – fenomen. Jej popularność, zasięg, miliony sprzedanych egzemplarzy… Jednak każdy fenomen ma swoje racjonalne podstawy – Superfarmer również. Sama jego historia jest frapująca. Nie będę się rozpisywał – ludzie z naszej branży znają ją doskonale. Profesor matematyki, okupacja, pierwotna nazwa Hodowla Zwierzątek, ręcznie robione plansze, wykorzystanie pierwszy raz na świecie 12-ściennej kostki (również robionej ręcznie), cudowne ocalenie z wojennej pożogi jedynego egzemplarza i w końcu rok 1997, rozpoczęcie produkcji przez Grannę, zmiana nazwy na Superfarmer, aż po dziś, czyli sprzedaż gry do 20 krajów na świecie.

Nic dziwnego, że Granna świętuje, wykorzystując rocznicę powstania gry i łączy ten fakt z wydaniem nowej wersji z jeszcze fajniejszymi obrazkami i postaciami. Nie musi stosować jakiś specjalnych zabiegów promocyjnych, żeby pochwalić się nowym designem. We wtorkowe przedpołudnie 9 kwietnia Sala pod Liberatorem w Muzeum Powstania Warszawskiego zapełniła się po brzegi młodymi fanami. Przyszli nie tylko po to, żeby uczestniczyć w turnieju mającym wyłonić Superfarmera Polski, ale również żeby posłuchać opowieści Zofii Borsukowej o czasach okupacji czy Agaty Hoffmann z Instytutu Matematycznego o zasadach logicznych rządzących grą.

– W tej grze najbardziej podoba mi się entuzjazm tego profesora, który na pewno poświęcił dużo czasu i nerwów na klejenie tych kostek – powiedział Dorian Kamiński, uczeń z Warszawy, który podczas premiery nowej wersji wygrał z kilkudziesięcioma przeciwnikami i został Superfarmerem Polski. – A sama gra jest bardzo wciągająca, będę w nią grał na pewno jeszcze długo, ponadto dzięki niej miło spędzam czas ze znajomymi.

– Przy okazji nieświadomie ucząc się matematyki, logicznego myślenia, zasad ekonomii, probabilistycznego funkcjonowania – dodaje Agata Hoffmann. – Proszę tego nie odbierać jako jakiegoś chwytu promocyjnego – ale z punktu widzenia matematyka, którym jestem, to niezwykła gra. Jest naszą ulubioną w instytucie.

No tak – Superfarmer ma swoją „matematyczną magię”, ale również i właściciele Granny w ogromny sposób przyczynili się do jej sukcesu. W latach 90-tych, gdy zakładali firmę, wielu stukało się w czoło. W Polsce popularny był co najwyżej Chińczyk i Grzybobranie oraz gry w karty. Jakieś farmery? To zbyt infantylne!

– Od tamtej pory wiele się zmieniło, myślę że w dużej mierze wychowaliśmy sobie pokolenie rodziców, które zaczynało w latach 90-tych grać w nasze planszówki, teraz nadal to robią razem ze swoimi dziećmi – mówi Konrad Falkowski, prezes Granny. – Było z naszej strony sporo determinacji i zapału, okazało się, że odnieśliśmy ostatecznie sukces.

Właściciele Granny nie mają zamiaru spocząć na laurach i zająć się już tylko odcinaniem kuponów od podbijającego świat Superfarmera. Prezes zapowiada, że firma będzie zajmowała również niszę produktów dla osób starszych. Będą to oczywiście gry na całkiem nowych zasadach i z odmiennymi funkcjonalnościami niż w przypadku dzieci. Konrad Falkowski pochwalił się również kolejnym kontraktem z IPNem na produkcję lekko zmienionej graficznie wersji Kolejki. No tak – kryzys w Grannie to co najwyżej wersja historyczna, dostępna jedynie na planszach coraz lepszych gier.

[FAG id=37876]