Organizatorzy targów Spielwarenmesse opublikowali nagranie prezentacji, jaką przeprowadził w tym roku w Norymberdze Marek Jankowski, redaktor naczelny „Branży Dziecięcej”. Zapraszamy do obejrzenia i przeczytania streszczenia prezentacji.

Rozpoczynanie działalności w branży zabawkarskiej wydaje się dziś trudniejsze niż kiedykolwiek. Wśród producentów dominują globalne koncerny. Niezależne sklepy nie wytrzymują konkurencji ze strony sieci handlowych, które coraz mocniej angażują się również w e-commerce. Co zrobić, żeby zwiększyć swoje szanse na tak wymagającym rynku?

Wyjątkowo efektywna firma zabawkarska to taka, która startuje od zera, nie ma znanej marki ani zbyt wiele pieniędzy na początek. Ma tylko pomysł i prosty prototyp. W ciągu kilku miesięcy zdobywa uwagę mediów, dzięki czemu klienci zaczynają składać zamówienia i wpłacać zaliczki na towar. Za zebrane pieniądze firma produkuje pierwszą partię zabawek. O nowym produkcie jest głośno, więc kupcy z sieci handlowych chętnie biorą go do swojej oferty.

Brzmi zbyt pięknie, żeby było prawdziwe? A jednak się zdarzyło. We wrześniu 2012 r. Amerykanka Debbie Sterling uruchomiła na platformie crowdfundingowej Kickstarter projekt GoldieBlox: zabawki inżynierskie dla dziewczynek. Chciała zebrać 150 tys. dolarów na wyprodukowanie 5000 zabawek (takie było minimalne zamówienie wymagane przez chińską fabrykę). Cel udało się osiągnąć w… 5 dni. Wartość wszystkich zamówień złożonych w przedsprzedaży przekroczyła milion dolarów. Produkcja ruszyła pełną parą. W marcu 2013 r., zestawy GoldieBlox trafiły do pierwszych klientów. Cztery miesiące później znalazły się w ofercie Toys R Us.

Debbie Sterling udało się osiągnąć coś wyjątkowego. Nie każda firma zabawkarska może powtórzyć taki sukces. Każda może jednak zwiększać swoją efektywność, poprawiając podejście do klientów, technologii i produktów.

Sprzedaj, zanim wyprodukujesz

Niektórym wydaje się, że crowfunding polega na żebraniu o pieniądze. Nieprawda. To obecnie najlepszy sposób na badanie potencjału nowych pomysłów biznesowych. Nie pytasz klientów, czy produkt im się podoba – możesz sprawdzić, czy go kupią, zanim jeszcze rozpoczniesz produkcję.

Na świecie działa kilkaset platform crowdfundingowych. Są one z powodzeniem wykorzystywane m.in. przez wydawców gier planszowych. Największym dotychczas sukcesem w Polsce była gra Roll for the Galaxy. W serwisie PolakPortafi.pl zebrano na nią ponad 30 tys. euro (plan zakładał 7 tys. euro). To gra dla dorosłych – gdy chodzi o zabawki dla dzieci, zadanie jest trudniejsze, bo trzeba poznać potrzeby dwóch grup docelowych: małych użytkowników i ich dorosłych opiekunów, którzy dysponują pieniędzmi.

Dobrym przykładem jest gra Rush Hour Shift firmy Thinkfun. To nowa wersja Rush Hour. Pierwotna odmiana łamigłówki jest przeznaczona dla jednego gracza – ustawiamy samochodziki na planszy według wzoru na karcie i musimy tak nimi manewrować, żeby wydostać się z korka. W nową edycję można zagrać z przeciwnikiem. Kierowcy startują z dwóch stron i ścigają się, który pierwszy dojedzie do końca planszy. Wydawca twierdzi, że oryginalna Rush Hour to najpopularniejsza na świecie jednoosobowa łamigłówka logiczna, więc pomysł jest już sprawdzony. Rodzicom też się podoba – choć gra ukazała się niedawno, dostała od nich już dwie nagrody: Parents’ Choice Gold Award oraz National Parenting Publications Gold Award.

Technologia jest drogą, nie celem

Elektroniczne gadżety coraz częściej uzupełniają tradycyjną zabawę. Dobrym przykładem jest gra Roar! Catch the Monster firmy Trefl, wykorzystująca technologię augmented reality. Gracze siadają przy tradycyjnej planszy z planem miasta. Zaznaczono na niej rozmaite charakterystyczne miejsca (plac zabaw, stadion, szpital itp.). Uczestnicy rozgrywki na podstawie wskazówek dźwiękowych (śmiechu dzieci, okrzyków kibiców, sygnału karetki) starają się zlokalizować ukrytego w mieście potwora. A gdzie on się schował? Odpowiedź zna jeden z graczy, który wciela się w rolę tytułowego straszydła. Tylko on patrzy na planszę przez ekran, widzi głównego bohatera i może nim sterować. To idealne zastosowanie rozszerzonej rzeczywistości – w tym przypadku technologia jest nie tylko popisem umiejętności grafików i programistów, ale fundamentem całej zabawy.

Rozszerzona rzeczywistość wymaga od producenta sporych nakładów. Znacznie prostsza i tańsza elektronika w połączeniu z ciekawym pomysłem może jednak również zaowocować ciekawym produktem, takim jak… drewniany odtwarzacz MP3. Nazywa się Hörbert, wzornictwem przypomina staromodne radio i został stworzony przez niemiecką firmę Winzki. Urządzenie działa na baterie, więc można je wziąć ze sobą na wycieczkę (solidna obudowa jest w stanie wiele wytrzymać). Producent dołącza muzykę i audiobooki dla dzieci zapisane na karcie SD, dzięki czemu zawartość można łatwo uzupełniać. Zabawka wygląda tak ładnie, że nawet gdy nie jest używania, sprawdza się jako dekoracja pokoju juniora.

Sekret długowiecznych zabawek

Jedną z najbardziej pospolitych zabawek, znanych od pokoleń, jest pluszowy miś. Jeżeli jesteś producentem, jak twój artykuł może się wyróżnić spośród wielu innych, podobnych przytulanek? Jak sprawić, żeby właśnie twoja maskotka towarzyszyła dziecku na co dzień? Wystarczy pobudzić jego wyobraźnię.

Po mistrzowsku robi to Miśkolandia. Firma z Warszawy oferuje klasyczne misie w trzech odmianach: jasnobrązowy Louis jest podróżnikiem, różowa Matylda artystką, a biały Oskar – naukowcem. Każdy zwierzak ma swoją metrykę, gdzie wpisuje się jego imię i datę urodzenia. Można też dokupić mu elegancki paszport. Jednak tym, co naprawdę wyróżnia tę zabawkę, jest rytuał wprowadzenia misia do rodziny.

Do niedźwiadka jest dołączone małe satynowe serduszko. Maluch, który dostaje zabawkę, ma za zadanie nosić je przez cały dzień blisko własnego serca, żeby przekazać misiowi swoje marzenia. Dopiero wtedy wkładamy serduszko do pluszaka i je zaszywamy. To prosty, ale bardzo skuteczny sposób, żeby dziecko poczuło z Louisem, Matyldą lub Oskarem wyjątkową więź i zabierało je wszędzie ze sobą. A żeby pomysłów na wspólne wyjścia i zabawy nie zabrakło, na facebookowej stronie Miśkolandii można podglądać zdjęcia misiów z rozmaitych wycieczek z dziećmi, np. na warsztaty plastyczne albo kulinarne.

Jak zwiększać swoją efektywność w branży zabawkarskiej? Przez odpowiednie inwestycje. W coraz lepsze poznawanie zarówno użytkowników (dzieci), jak i kupujących (rodziców). W technologię, która napędza zabawę, zamiast ją przerywać. W produkty pobudzające wyobraźnię. A wtedy klienci chętnie zainwestują w ciebie.

Powyższy tekst jest skróconą wersją wersją artykułu Szansa na sukces, który ukazał się w „Branży Dziecięcej” nr 2/2016.