Wyroby z wikliny.
Wyroby z wikliny. Fot. Coopexim

Już czerwiec, pora więc zacząć myśleć o Bożym Narodzeniu. Świąteczny nastrój zapanował już w Coopeximie, firmie produkującej wyroby z wikliny. Nie chodzi tylko o to, że Gwiazdka coraz bliżej i każdy ją lubi. Kontrahenci warszawskiego producenta zamówili na trzeci kwartał duże partie wiklinowych zabawek. Do drzwi nieśmiało też zaczyna pukać… Pinokio.

– To prawda, Boże Narodzenie zaczęło się dla nas już w czerwcu, właśnie finalizujemy umowy z zagranicznymi kontrahentami, którzy zamawiają przede wszystkim wiklinowe wózki dla lalek – mówi Hanna Winek, dyrektor zarządzający Coopeximu. – W tym roku więcej towaru zamówili przede wszystkim Francuzi. Oprócz wózków są bardzo zainteresowani naszymi wiklinowymi kołyskami dla lalek.

Firmy francuskie co roku robią Coopeximowi przyspieszone Boże Narodzenie. Szczególnie cenią sobie wyroby z wikliny, twierdząc, że dla dzieci nadaje się najlepiej to, co naturalne. W ich kraju produkcja wyrobów wiklinowych praktycznie zanikła, dlatego chwalą sobie współpracę z polską firmą.

– Oprócz Francuzów dopisali również skandynawscy odbiorcy, już teraz złożyli spore zamówienie na wyroby, które będą sprzedawali w sklepach na święta – dodaje Hanna Winek.

Niestety polskie sklepy czy dystrybutorzy nie są w ogóle zainteresowani produktami dla dzieci Coopeximu. Wolą sprowadzać dość marnej jakości, ale za to tanie, produkty wytwarzane w Chinach. Również nie sprzyja „naturalnemu” rynkowi niska jeszcze świadomość ekologiczna polskich rodziców. Jednak widać światełko w tunelu. Według Hanny Winek powoli powracają zapytania nie tyle o wiklinę, ile o drewniane zabawki. Tego typu produkty były popularne do początku lat 90-tych. Były wtedy produkowane przede wszystkim przez spółdzielnie zabawkarskie, z którymi umowy na dystrybucję miał podpisane właśnie Coopexim. Niestety zmiany gospodarcze, zalew rynku nowoczesnymi i tanimi zabawkami oraz materiałami spowodowały, że spółdzielnie w ciągu kilku lat upadły. Teraz wydaje się, że zapotrzebowanie na nieplastikowe produkty może powrócić, jednak nie wiadomo, czy uda się odtworzyć produkcję i wskrzesić dawne zakłady oraz spółdzielnie. „Pinokiowy trend” nieśmiało narazie puka do drzwi producentów – czy okaże się dominujący w przyszłym roku, czy dopiero za kilka lat? Na pewno będziemy śledzili rozwój sytuacji.

Wyroby z wikliny. Fot. Coopexim