Tuban bańki Japonia
Targi w Norymberdze w 2013 roku zaowocowały dla właściciela firmy Tuban całą serią kontraktów.

Producent baniek mydlanych Tuban dostał pierwsze zielone światło od Japończyków. Przez kilka miesięcy asortyment firmy Jakuba Bochenka był testowany w tokijskich laboratoriach. Teraz okazało się, że płyn do wytwarzania baniek spełnia wszelkie tamtejsze normy. Krakowski przedsiębiorca z uwagą przygląda się rynkowi wschodniemu. Z tego też powodu będzie wystawiał się na wrześniowych targach w Moskwie.

– To były chyba jedne z najdłuższych i najbardziej szczegółowych badań jakie przeprowadzano na moich produktach – opowiada o japońskich testach Jakub Bochenek, właściciel Tubana. – Normy w tym kraju są niesamowicie wyśrubowane, ale właśnie okazało się, że podstawowy element, czyli płyn do wytwarzania baniek, uzyskał pozytywną opinię.

W Japonii wszelkie produkty, wobec których istnieje nawet najmniejsze podejrzenie, że mogą być rakotwórcze, nie są dopuszczane do obrotu. W Europie te normy są mniej restrykcyjne. Z tego właśnie powodu liczba testów była ogromna, a co za tym idzie czas ich przeprowadzania wydłużył się do ponad 4 miesięcy. Oprócz tego płyn do wytwarzania baniek został „zarażony” bakteriami.

– Rygorystyczne są również normy mikrobiologiczne, odczynniki były przez długi czas badanie pod kątem możliwości namnażania się w nich bakterii – dodaje Jakub Bochenek. – Dlatego też do moich płynów dodawano różne drobnoustroje i sprawdzano, czy zaczną się w nich rozwijać.

Po miesiącach żmudnych badań okazało się, że odczynniki Tubana spełniają wszystkie japońskie normy. Teraz właściciel firmy czeka jeszcze na opinię na temat akcesoriów – na szczęście te badania nie będą już tak skomplikowane. Mimo to, procedury mogą potrwać jeszcze kilka miesięcy – polskie bańki mydlane mają szanse trafić do japońskich sklepów dopiero w przyszłym roku. Kontakt z Dalekim Wschodem Jakub Bochenek nawiązał po tegorocznych targach w Norymberdze. Po ich zakończeniu podpisał umowę z firmą Born Lound. Należy do niej 90 sklepów z artykułami dla najmłodszych i zabawkami oraz place zabaw w Kraju Kwitnącej Wiśni. Jest to jedna z największych w tym rejonie Azji sieci branży dziecięcej.

Tuban cały czas kontynuuje „kurs na wschód”, choć na razie dotyczy to nieco bliższych rejonów. Owocem tej strategii są umowy podpisane m.in. z litewskimi dystrybutorami artykułów dla dzieci. Spore nadzieje firma wiąże też z obecnością na targach Mir Detstwa (Świat Dziecka) w Moskwie, które zaczynają się 24 września.

– Będziemy się w Rosji wystawiać z naszymi produktami, to są co prawda międzynarodowe targi, ale ich ranga nie jest tak duża jak podczas podobnych wydarzeniach chociażby w Niemczech, dlatego bardziej nastawiam się na kontakty z przedstawicielami z tamtego regionu – analizuje Jakub Bochenek. – To zresztą dość kłopotliwa impreza, wiążą się z nią spore problemy. Rosjanie np. na początku zabronili mi przywieźć ze sobą całość mojego targowego asortymentu. Powiedzieli, że mogę zaprezentować po jednej sztuce z każdego rodzaju. Gdy im tłumaczyłem, że jedna sztuka płynu starczy na kilkanaście minut prezentacji, że muszę mieć o wiele więcej produktów, zmienili zdanie i pozwolili przywieźć… połowę tego, co tak naprawdę jest mi potrzebne. Niewątpliwie Rosja jest cały czas specyficznym krajem pod wieloma względami.

Właściciel Tubana spogląda z zainteresowaniem nie tylko na wschód, ale też na zachód i południe. Z tego powodu prowadzi właśnie negocjacje z firmami z Brazylii. Nie ukrywa, że będzie też intensyfikował kontakty z południową półkulą, konkretnie z Australią. Powód jest prosty – w okresie gdy u nas jest zima, tam jest lato, a to ma ogromny wpływ na sprzedaż. Bańki są niestety towarem sezonowym, podczas ciepłych miesięcy ich sprzedaż jest bardzo duża, jednak w okresie zimowym obroty w Polsce i Europie znacznie spadają.

Tuban bańki Japonia
Targi w Norymberdze w 2013 roku zaowocowały dla właściciela firmy Tuban całą serią kontraktów.