W lutym odbyła się w Kielcach 13. edycja targów Kids’ Time. Ponieważ w centrum mojego zainteresowania są wózki dziecięce, szczególnie te produkowane w Polsce, pod tym kątem przyglądałem się targom. Jak wyglądały stoiska polskich producentów wózków w porównaniu do targów sprzed 3 lat?
To była właściwie pierwsza popandemiczna edycja targów. Wprawdzie odbyła się wystawa jesienią 2021 r., ale to była nietypowa edycja i nie może być odnośnikiem. Na tamtych targach wśród polskich producentów wózków była obecna jedynie firma Tako (Junama) i to z niewielkim stoiskiem. W związku z tym bardziej miarodajne jest odniesienie się do targów z lutego 2020 r., tuż sprzed rozpoczęcia pandemii.
Firmy wózkowe w znaczącym stopniu generują powierzchnię wystawową, tak więc od ich stawiennictwa w dużej mierze zależy liczba dostępnych dla zwiedzających hal targowych. W tym roku hale F i G stały puste, podczas gdy 3 lata temu to właśnie te 2 hale niemal w całości wypełniały firmy z branży wózkowej. Z mojej perspektywy w tym roku polscy producenci wózków zajmowali ok. 25% powierzchni sprzed 3 lat. Największe 150-metrowe stoisko miała firma Tako, jednak i ono było dużo mniejsze niż na targach wcześniejszych, gdy powierzchnia wystawowa firmy przekraczała 300 m². Biorąc pod uwagę sytuację w branży i niepewność co do tego, czy klienci przyjadą, frekwencja jednak dopisała, a klika firm zdecydowało się na wystawienie produktów w ostatniej chwili.
WYSTAWCY RACZEJ NA TAK
Z informacji, jakie uzyskałem podczas rozmów, wynikało, że kierownictwo targów aktywnie angażowało się w pozyskanie wystawców i nawet została wysłana delegacja do Częstochowy na rozmowy z niektórymi firmami, aby przekonać je do wystawienia się. Strona targowa postarała się również, aby zapewnić potencjalnych klientów z zagranicy, by w ten sposób pomóc wystawcom. – Na wystawienie się na targach zdecydowaliśmy się praktycznie w ostatniej chwili, pod wpływem sygnałów z branży. Początkowo nie planowaliśmy udziału w tej formie – mówi Bartosz Ulatowski z działu handlowego firmy Milu Kids. Z tego też powodu nie było już wyboru optymalnej powierzchni wystawowej i stoisko firmy było faktycznie niewielkie. – My również podjęliśmy decyzję w ostatniej chwili – mówi Magdalena Duda, kierownik działu sprzedaży firmy Coletto. – Spory procent sprzedaży firmy to rynek polski. Chcieliśmy się spotkać z klientami, pokazać nowe produkty. Targi to jedyna okazja, aby kierownictwo firmy mogło bezpośrednio rozmawiać z klientami, w codziennych relacjach jest to rola handlowców. Brakowało nam tego, w ostatnim czasie nasze kontakty były jedynie typowo handlowe – kontynuuje Magdalena Duda.
Na krótko przed targami również firma Roan zdecydowała się na wystawienie 90-metrowego stoiska. – Przyjechaliśmy, chociaż mocno obawialiśmy się niskiej frekwencji, zastanawialiśmy się, czy targi się odrodzą. Naszym głównym celem było bezpośrednie spotkanie z klientami, z wieloma po dłuższej przerwie – i to się udało – mówi Aneta Piech-Kajzer z przedsiębiorstwa Roan. W zasadzie jedynie Mateusz Trylski z firmy Tako deklarował, że firma od dawna była przekonana do wystawienia się na targach oraz wierzyła w ich sukces: – Nasza decyzja o udziale w kieleckich targach jest niezmienna. Koszty stałe handlowców są bardzo duże, a na targach jest możliwość spotkania się z bardzo wieloma klientami w ciągu 3 dni – tak więc udział w wystawie ma również uzasadnienie ekonomiczne.
Wystawcy, z którymi rozmawiałem, umiarkowanie pozytywnie oceniają udział w tegorocznych targach. Na jednym stoisku, którego nie wymienię z nazwy, usłyszałem co prawda praktycznie same negatywne opinie, ale był to wyjątek od reguły i być może wynikał z nastawienia pracowników firmy lub nadmiernych oczekiwań. W zdecydowanej większości można było usłyszeć o pozytywnym zaskoczeniu liczbą odwiedzających. – W pierwszym dniu pojawił się problem, bo nasze 90-metrowe stoisko okazało się nieco za małe, zaskoczyła nas frekwencja – mówi Aneta Piech-Kajzer. – Z nadzieją patrzymy w przyszłość i raczej planujemy przyjazd za rok.
– Jesteśmy zadowoleni z wystawienia się na targach. Szczególnie pierwszy dzień był dla nas pozytywnym zaskoczeniem. Teraz czekamy, jak liczba osób odwiedzających nasze stoisko przełoży się na liczbę zawartych kontraktów – mówi z kolei Magdalena Duda. – Duża część sklepów, tak jak my, podjęła decyzję o przyjeździe w ostatniej chwili – podkreśla Bartosz Ulatowski i dodaje: – Jesteśmy zadowoleni, że z tak wieloma partnerami udało nam się spotkać w ciągu 3 dni.
Z kolei pełen entuzjazmu i pozytywnego nastawienia po pierwszych 2 dniach targów był Mateusz Trylski. – Wstępna analiza pokazuje, że 80% naszych odwiedzających to firmy z zagranicy. Mieliśmy gości z Włoch, Hiszpanii, Anglii, Francji, Belgi, Holandii i niemal wszystkich państw sąsiadujących z Polską, a nawet z Cypru i Grecji. W przyszłym roku najprawdopodobniej zdecydujemy się na większe stoisko – zapowiada.
Dla pokazania innej perspektywy odwołam się do rozmowy z Yaroslavem Dombrovskym z firmy Carello. Firma jest liderem sprzedaży w sektorze spacerówek na rynku ukraińskim, a obecnie wchodzi ze sprzedażą do Unii Europejskiej. – Mamy duże doświadczenie w opracowywaniu konstrukcji wózków dziecięcych. Wózki produkowane są w Chinach, a bazą do ekspansji na rynki unijne, w tym polski, jest centrum logistyczne we Wrocławiu. Przyjazd na targi jest naturalnym elementem naszej strategii wchodzenia na rynki Unii Europejskiej – mówi Yaroslav Dombrovsky. – Jesteśmy pierwszy raz na targach w Kielcach i jesteśmy bardzo zadowoleni. Udało nam się pozyskać nowych klientów zagranicznych i mamy nadzieję wejść na kolejne rynki europejskie.
Pytani o rynek wózków dziecięcych producenci odpowiadali, że nie jest łatwo. Jak usłyszałem u jednego z wystawców: „sytuacja jest ciężka, ale nie beznadziejna”. Po raz kolejny pojawił się argument, że firmy muszą sobie radzić ze spadkiem dzietności oraz konkurencją ze strony rynku wtórego. Polscy producenci szukają oszczędności. Niemniej silne marki własne trzymają się dobrze, większe kłopoty mogą mieć firmy produkujące wózki pod marki zagraniczne.
OFERTA TARGOWA
Na targach zaprezentowano również nowości, od odświeżenia starszych modeli po rozwiązania dużo bardziej innowacyjne. Firma Milu Kids pokazała nową odsłonę wózka Bacio oraz model Lluvia w nowych obszyciach. Firma Coletto zaprezentowała nowy wózek wielofunkcyjny Axiss. Roan promował model IVI ze składaną od zewnątrz gondolą oraz spacerówką składaną razem ze stelażem. Również w tym kierunku podąża Tako z marką Junama, która miała najwięcej nowości spośród wystawców. Junama Termo V3 i Junama Air V3 mają spacerówki składane razem ze stelażem zarówno przodem, jak i tyłem do kierunku jazdy. Inne nowości firmy Tako to teleskopowa rączka, oświetlenie ledowe gondol i hamulec automatyczny. Wózek samojeżdżący z akumulatorem był ciekawostką targów, ale ma być już dopracowany na następne targi.
Z moich obserwacji oraz z rozmów z wystawcami wynika, że targi można uznać za umiarkowanie udane. Przyjechało więcej potencjalnych klientów, niż większość osób się spodziewała. Myślę, że jest zdecydowanie przedwcześnie, aby wróżyć upadek branży wózków dziecięcych na targach w Kielcach. Brakło niestety kilku spośród głównych polskich producentów, ale za to ci, którzy zdecydowali się na wystawienie, mieli mniejszą konkurencję i większą szansę nawiązania nowych relacji biznesowych. Na ostatnich targach w Kolonii było niewielu producentów wózków i ta tendencja prawdopodobnie będzie dotyczyć innych europejskich targów dziecięcych, dlatego bardzo spodobała mi się wizja Mateusza i Grzegorza Trylskich, właścicieli firmy Tako, jakoby Kielce mogły stać się w przyszłości europejską stolicą wystawienniczą przemysłu wózkowego. To jednak, jak twierdzą, wymagałoby ściągnięcia potentatów zagranicznych, a do tego z kolei konieczna byłaby zmiana terminu wystawy na jesień. Ja w każdym razie planuję przyjazd za rok z nadzieją, że będzie więcej polskich producentów wózków.
Branża Dziecięca 3/2023