Wielu rodziców decyduje się na zakup używanego wózka dziecięcego. Nie jest to jednak eldorado dla pośredników. Obecna sytuacja jest trudna dla nowych graczy, dopiero co wchodzących na rynek, i dla tych, którzy tą branżą zajmują się już od dawna. Poniższe informacje mają na celu przybliżyć sytuację na rynku używanych wózków dziecięcych i pokazać, jak zmieniała się ona z biegiem lat.
Aby zobrazować skalę rynku wtórnego wózków dziecięcych, posłużę się danymi z popularnego serwisu ogłoszeniowego OLX. Co prawda serwis ten odgrywa w tej chwili mniejszą rolę w pośrednictwie sprzedaży wózków niż jeszcze parę lat temu, ze względu na to, że dziś wielu rodziców sprzedaje wózki przez Facebooka, Vinted czy inne pojawiające się aplikacje, jednak nadal jest dość popularny. W kategorii „wózki dziecięce używane” na OLX można znaleźć ponad 67 tys. ogłoszeń. Około 95% to ogłoszenia prywatne, a 5% firm zajmujących się dystrybucją. Co kilkadziesiąt sekund pojawiają się nowe anonse. Dane te pokazują, że konsument chcący zakupić wózek używany ma ogromny wybór. Szczególnie w pobliżu dużych aglomeracji ogłoszeń jest wiele. Istnieje także cała rzesza firm, które prowadzą sprzedaż wózków używanych. Ich charakterystyka znacznie się zmieniła na przestrzeni lat. Komisy, które kiedyś wiodły prym w branży, teraz najczęściej traktują sprzedaż towarów używanych jako dodatek do oferty produktów nowych. Na rynku dominują sprzedawcy prowadzący działalność wyłącznie przez internet, bez odrębnego magazynu (niestety wśród nich zdarzają się także osoby działające nierzadko w szarej strefie, które psują rynek). W Polsce jest ich kilkudziesięciu i ciągle się zmieniają, ponieważ nie jest to łatwy biznes. Tacy pośrednicy są najczęściej nastawieni na najbardziej chodliwe modele, ze sprawnym serwisem producenta i dostępem do części zamiennych.
Producenci, mimo że rozwijający się rynek wtórny jest dla nich zagrożeniem, w większości serwisują używane wózki nawet po okresie gwarancji. W ten sposób dbają o opinię na rynku. Sam korzystam z takich usług, więc przy sprzedaży wózków polecam klientom daną firmę, podkreślając, że jej serwis pozytywnie wyróżnia się na tle innych, np. jest stosunkowo tani i bezproblemowy. Usługi serwisowe są też zawsze dodatkowym dochodem dla producentów. W Polsce ze względu na rozdrobnienie rynku również rozstrzał cen serwisowych jest bardzo duży, np. wymiana tego samego elementu u jednego z największych producentów kosztuje 200 zł, ale już u innego 100 zł. Polityka polskich producentów wózków w kwestii serwisu pogwarancyjnego jest bardzo zróżnicowana.
TRUDNO NADĄŻYĆ
Rynek wózków z drugiej ręki od lat 90. zmienił się diametralnie, a nowe trendy pojawiają się coraz szybciej. O to, jak wygląda praktyka sprzedaży wózków używanych, zapytaliśmy Małgorzatę Flejsner ze sklepu BuBu w Łodzi, która prowadzi bodajże najdłużej działający komis wózków dziecięcych w Polsce. – W czasach przedinternetowych sprzedawało się wszystko bardzo szybko, jeżeli cena była niższa niż w oficjalnym sklepie. Klienci oglądali przedmioty na miejscu i zwykle nie zwlekali z zakupem. Wózków z drugiej ręki było relatywnie mało, a i wybór modeli oraz kolorów mocno ograniczony. Na początku XXI wieku wszystko się zmieniło: zaczęło działać Allegro i rynek zrobił się ogólnopolski. Za to pojawiły się problemy z pozyskiwaniem wózków, które wciąż należało fizycznie dowieźć do komisu. Wózki kupowane przez internet z myślą o odsprzedaży często okazywały się złomem, który trudno zwrócić. To nie zmieniło się do dziś – mówi Małgorzata Flejsner.
Kolejna rewolucja przyszła wraz z nastaniem pandemii. Obecnie podaż jest ogromna i czasem trudno nadążyć z odbieraniem telefonów od chcących sprzedać. Ale marże komisowe spadły, sprzedającym bowiem coraz trudniej pogodzić się z faktem, że na nasyconym rynku odzyskają jedynie ułamek wartości nowego przedmiotu, a ceny transakcyjne znacznie odbiegają od tych, które pojawiają się w ogłoszeniach. – Do komisu przychodzą, gdy próby sprzedaży na własną rękę nie przynoszą efektu. Dziś używany wózek musi być profesjonalnie przygotowany do sprzedaży. Na początek bardzo dokładnie sprawdzony, bo sprzedający często ukrywają wady i uszkodzenia niewidoczne dla laika. Powinien być również wyprany i odświeżony, ponieważ klienci oczekują idealnego stanu technicznego i wizualnego. Do tego trzeba przygotować dobre zdjęcia i rozbudowane opisy, by zrobić prezentację w internecie – mówi Małgorzata Flejsner. Później są dziesiątki telefonów i zapytań dotyczących danego wózka. Przy sprzedaży stacjonarnej dochodzą prezentacje na miejscu – często dla osób, które tylko się rozglądają, a kupić nie zamierzają. Cały proces staje się coraz bardziej pracochłonny i kosztochłonny. Ponadto mnóstwo energii pochłania coraz bardziej rozbudowana i skomplikowana ewidencja dla skarbówki.
WARTO CZY NIE?
Wypunktujmy zatem zalety i wady wprowadzenia do sprzedaży wózków używanych.
Plusy sprzedaży używanych wózków:
• przyciągnięcie do sklepu nowego segmentu klientów.
I to właściwie wszystko.
Minusy sprzedaży używanych wózków:
• trudności z pozyskaniem wartościowego towaru,
• często duży nakład pracy włożony w przygotowanie wózka do sprzedaży,
• ryzyko zwrotu towaru, szczególnie przy sprzedaży wysyłkowej,
• konieczność umiejętnej wyceny towaru (handlowiec producenta nie pomoże),
• wzięcie na siebie odpowiedzialności za towar i ewentualne jego wady ukryte lub usterki w przyszłości,
• coraz bardziej skomplikowana ewidencja dla skarbówki.
Rynek wtórny wózków dziecięcych nie jest łatwy, stwarza jednak dodatkowe możliwości. Wejście na niego to decyzja trudna i zawsze trzeba zapłacić za to cenę wpisową. Jeśli ktoś liczy, że kupi lub przyjmie w komis kilka wózków i będzie miał dodatkowe źródło dochodu, może się bardzo przeliczyć i zostać z towarem, którego nie da się sprzedać. Należy też pamiętać, że przy tej sprzedaży nie ma powtarzalności. Nawet jeśli raz uda się zarobić na transakcji, bardzo trudno to powtórzyć.
Branża Dziecięca 7/2021
Autor: Piotr Wita